Jak pandemia wpłynęła na jakość powietrza?

Niespotykane za naszego życia ograniczenie działalności całych branż, związane z wprowadzanymi restrykcjami, przyniosły naukowcom szansę zbadania, czy rzeczywiście możemy zaradzić emisji szkodliwych substancji do atmosfery. Zamknięcie dużych zakładów przemysłowych oraz zredukowanie do minimum ruchu lądowego, morskiego i powietrznego istotnie niosły ze sobą takie nadzieje. Przyjrzyjmy się więc temu, czy prognozy analityków okazały się słuszne oraz czy rzeczywiście w gospodarkach post-covidowych możemy liczyć na redukcję zanieczyszczeń.

Globalna pandemia, czyli jak to wszystko się zaczęło

Mówi się, że każde stulecie ma swoją epidemię. Za najbardziej znaną i śmiertelną uchodzi oczywiście dżuma, która pustoszyła XIV-wieczną Europę i przyczyniła się do zredukowania populacji ludzkości z 450 milionów do 350-375 milionów. Bliżej czasów współczesnych – w XIX wieku – świat borykał się z cholerą – ostrą chorobą zakaźną układu pokarmowego, powodowaną przez spożycie wody lub pokarmu, zawierających jej Gram-ujemne bakterie. Wiek XX upłynął zaś pod znakiem trzech pandemii grypy, spośród których największe żniwo zebrała hiszpanka, wywoływana przez odmianę podtypu H1N1 wirusa A grypy, której bilans ofiar szacuje się na według różnych źródeł na od 50 do 100 milionów.

 

I tak wreszcie największą dotąd pandemią, z którą przyszło zmagać się nam w dwudziestym pierwszym wieku, stał się COVID-19. Definiowany jako ostra choroba zakaźna układu oddechowego, wywołana zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, został wykryty po raz pierwszy 17 listopada 2019 roku w Wuhan, w prowincji Hubei w środkowych Chinach. Już styczniu 2020 roku wirus zaczął gwałtownie rozprzestrzeniać się na terenie całego kraju. Nowe przypadki zaczęto rozpoznawać w coraz większej liczbie krajów. Po zaledwie dwóch miesiącach nowe, duże ogniska, pojawiły się w Korei Południowej, Włoszech oraz Iranie, powodując zmianę kwalifikacji zjawiska z epidemii w pandemię przez WHO 11 marca. Zaledwie dwa dni później za największe ognisko koronawirusa została uznana Europa.

 

Pierwszy przypadek na terenie naszego kraju został zdiagnozowany 4 marca 2020 roku. Ministerstwo Zdrowia podało, że osobą zakażoną był pacjent z województwa lubuskiego, który przyjechał do Polski z Niemiec. Wszystkie osoby, które miały z nim styczność, zostały objęte natychmiastową kwarantanną domową. Jedynie kwestią czasu było wykrycie kolejnych przypadków, których do 1 czerwca 2021 roku zdiagnozowano ponad 2,87 miliona. Ostateczny bilans ofiar do tego momentu (czerwiec 2021) wyniósł blisko 75 tysięcy. Łącznie na całym świecie wykryto 170 milionów przypadków zakażeń przy 3,54 miliona zmarłych na całym świecie.

 

Wysoka zaraźliwość przyniosła ze sobą konieczność wprowadzenia radykalnych obostrzeń w niemal każdym kraju na świecie, z którymi – na szczęście już nie w tak radykalnej formie – zmagamy się do dziś. Ograniczono lub wręcz wyłączono ruch morski, powietrzny (liczba podróżujących tą drogą spadła o 96%!) i lądowy oraz wprowadzano obowiązek noszenia maseczek. Wiele miast zostało objętych godziną policyjną. Decyzją rządów zamykano całe gałęzie gospodarki, takie jak turystyka, gastronomia czy działalność eventowa. Ograniczano lub całkowicie zamykano działalność sklepów stacjonarnych, szkół i obiektów sportowych.

Kobieta i mężczyzna w maseczkach na spacerze
Pandemia Covid-19 wprowadziła ogromne zmiany w sferze społeczno-gospodarczej

Piętno covidowego spowolnienia gospodarczego

Rozmiary pandemii i obostrzeń musiały oczywiście wpłynąć na globalną gospodarkę. Pierwszym widocznym dla większości ludzi negatywnym skutkiem była utrata miejsc pracy – zwłaszcza we wspomnianej gastronomii. Według danych Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej w 2020 roku pracę w tym sektorze straciło około 200 tysięcy osób, a 15 tysięcy lokali ogłosiło upadłość. W branży hotelowej zwolnienia objęły 100 tysięcy pracowników. Congressional Research Service podało zaś, że w kwietniu 2020 roku w Stanach Zjednoczonych bezrobocie wzrosło do 14,8% . W konsekwencji, według analiz, przeprowadzonych przez Ośrodek Budżetu i Priorytetów Polityki (CBPP), około 15 procent dorosłych najemców, a więc ponad 11 milionów Amerykanów, zalega z płaceniem czynszu.

 

Z kronikarskiego obowiązku wspomnimy jeszcze o globalnie największym ekonomicznie problemie, czyli przerwaniu łańcuchów dostaw, które wpłynęły w dużym stopniu na eksport i import niemal wszystkich towarów na świecie. Wiele branż odczuwa silne braki, związane z brakiem surowców – od producentów napojów, którym brakuje aluminium do produkcji puszek, po zaawansowany przemysł samochodowy i elektroniczny. Według szefa TSMC, producenta układów scalonych, niedobór mikrochipów na rynku może potrwać nawet kilka lat. Z powodu ich niedostępności cierpi branża automotive, która już teraz znacznie ogranicza produkcję lub zamyka całe fabryki samochodów. W konsekwencji niesie to ze sobą dalszy wzrost bezrobocia oraz spadek PKB. Dodatkowo problemy z łańcuchem dostaw pogłębiły także opóźnienia w dostawach spowodowane blokadą Kanału Sueskiego. Globalny transport morski przez długie tygodnie próbował usunąć zatory, jakie powstały na skutek 6-dniowego przestoju Kanału.

 

Ale mniej samochodów oznacza przecież lepszą jakość powietrza, prawda? W dodatku fabryki znacznie ograniczyły swą pracę, zmniejszając emisję szkodliwych substancji. Ruch powietrzny, odpowiedzialny za 2 procent światowej emisji dwutlenku węgla, także stracił na impecie. Poprawa jakości powietrza wydaje się tu najbardziej logicznym ze skutków, w dodatku prawdopodobnie jedynym z niewielu pozytywnych, wynikłych z pandemii. Skoro tak, sprawdźmy, jak przełożyło się to na realną sytuację na świecie.

Lepsza jakość powietrza dzięki obostrzeniom, czyli o zbyt wczesnym optymizmie

Już w kwietniu 2020 roku badacze z Uniwersytetu Harvarda na podstawie analiz danych o przebiegu pandemii wirusa w Stanach Zjednoczonych, doszli do wniosku, że jakość powietrza ma znaczny wpływ na przebieg infekcji COVID-19. O ile według ich badań czynnik ten nie wpływał na sam fakt zakażenia, tak w dużej mierze zwiększał ryzyko ciężkich objawów i śmierci. Na podstawie danych z 3080 hrabstw jednoznacznie stwierdzono, że osoby, które przebywały w środowisku o wysokim stężeniu tlenku azotu, dwutlenku siarki, benzopirenu czy pyłów zawieszonych, częściej doświadczały ostrego przebiegu zakażenia, prowadzącego w wielu przypadkach do śmierci. Podobne analizy zostały w tym okresie przeprowadzone przez wykładowcę AGH dr hab. Inż. Piotra Kowalskiego, które również wskazywały na występowanie tej zależności. Badanie, opublikowane na łamach pisma “The Innovation” 6 miesięcy później, niosło ze sobą te same wnioski, donosząc jednocześnie, że największy negatywny wpływ ma dwutlenek azotu (NO2), którego głównym źródłem emisji pozostaje transport drogowy. 

 

Owa hipoteza, według której obostrzenia mogą przyczynić się do emisji wymienionych związków, z miejsca zainteresowała klimatologów i organizacje ekologiczne. Pierwsze analizy zaczęły spływać w lutym 2020 roku, czyli w czasie, gdy na terenie większości regionów Chin obowiązywały już dotkliwe obostrzenia. Naukowcy z Centre for Research on Energy and Clean Air przeanalizowali zdjęcia, wykonane przez NASA i Europejskiej Agencji Kosmicznej, zauważając, że poziom emisji dwutlenku węgla w tym kraju zmniejszył się o co najmniej 25%, czyli 6% globalnej emisji. Zużycie węgla spadło o 36%, zaś ropy naftowej o 34%.  Badanie przeprowadzone w czasie święta Chińskiego Nowego Roku w Wuhan, wskazało także na znaczne ograniczenie stężenia dwutlenku azotu NO2, w porównaniu do analogicznego okresu w roku 2019.

Porównanie emisji dwutlenku węgla w 2019 i 2020 roku
Porównanie emisji dwutlenku węgla w 2019 i 2020 roku (Źródło: NASA Earth Observatory)

Co więcej, z podobnym zjawiskiem mięliśmy do czynienia także w Europie. Zdjęcia z satelity ESA wskazały na jednoznaczny spadek stężenia NO2 we Włoszech w okresie od 1 stycznia do 11 marca. 

Następnie Europejska Agencja Ochrony Środowiska EEA poinformowała o ograniczeniu stężenia niebezpiecznych substancji na niektórych obszarach Starego Kontynentu nawet o połowę. Dzięki temu z pewnością wielu zgonów, które mogłyby mieć miejsce na obszarach dotąd silnie zanieczyszczonych, udało się szczęśliwie uniknąć. Ostatecznie według raportu IQAir stężenie smogu w 2020 roku uległo redukcji w 65% miast na Ziemi, co oznacza, że 84% procent państw na świecie ze 106 monitorowanych doświadczyło lepszej jakości powietrza. 49 spośród 50 miast z najbardziej zanieczyszczonych miejsc pochodziło z Azji Południowo-Wschodniej, co dowodzi, że jakość powietrza zwłaszcza w Europie i Stanach Zjednoczonych uległa zdecydowanej poprawie.

 

Pozytywne wieści płynęły również z naszego kraju. Według danych opracowanych przez Warszawę bez Smogu, 23 marca 2020 roku dobowe stężenie tlenków azotu było prawie sześciokrotnie niższe, niż w analogicznym okresie 2019. Mniej powodów do optymizmu dawało wysokie stężenie pyłu PM2.5, wynikające ze wciąż dużej liczby domów, opalanych węglem. Spędzanie większości czasu w domu, często w trybie pracy home office, miało naturalnie duży wpływ na taki stan rzeczy. Mimo to wreszcie pojawiła się nadzieja na znaczącą poprawę.

Stan jakości powietrza półtora roku od wybuchu pandemii 

Nadzieja, którą rzeczywistość niestety po raz kolejny brutalnie zweryfikowała. Narodowa Służba Oceaniczna i Atmosferyczna, przeprowadzająca pomiary koncentracji gazów cieplarnianych, zaprezentowała niedawno wyniki swoich badań stężenia dwutlenku węgla i metanu, według których w 2020 roku poziom CO2 wyniósł 412,5 ppm (cząstek na milion), co oznacza wzrost o 2,6 ppm i to pomimo spowolnienia gospodarczego. Ostatni raz tak wysokie stężenia tego związku na Ziemi miały miejsce w epoce środkowego pliocenu ok. 3-3,5 miliona lat temu! Jeśli obecny trend rocznego przyrostu na poziomie 2,5 ppm się utrzyma, w 2021 roku osiągniemy wynik wyższy o 50% od stężenia w epoce przedprzemysłowej.

Roczny wzrost koncentracji CO2
Źródło: naukaoklimacie.pl/ NOAA

Metan, czyli drugi główny gaz cieplarniany, zanotował wzrost stężenia o 14,7 ppb (cząsteczek na miliard cząsteczek powietrza), osiągając jednocześnie absolutny rekord pod względem tempa przyrostu. O ile hodowla bydła wciąż jest głównym źródłem jego emisji, tak analiza próbek powietrza NOAA, przeprowadzona przez Institute of Arctic and Alpine Research, jasno wskazuje na drugiego winowajcę, czyli firmy wydobywające i wykorzystujące paliwa kopalne.

 

Według rzecznika Polskiego Alarmu Smogowego Piotra Siergieja, poziom stężenia pyłu PM2.5 podczas pandemii pozostał bez zmian. Jak wskazuje, w wielu miejscach doszło do gwałtownego pogorszenia jakości powietrza w tym sezonie grzewczym z uwagi na zamknięte restauracje, galerie handlowe oraz konieczność przejścia pracowników w tryb pracy zdalnej. Ogólny stan polskiego powietrza w tym okresie nie różnił się jednak znacznie od tego, z którym mamy do czynienia w Polsce od wielu lat. 17 marca 2021 roku nasza “smogowa stolica”, Kraków, zajęła zaś niechlubne trzecie miejsce pod względem stężenia PM2.5, “przegrywając” jedynie za Biszkekiem w Kirgistanie i Bombajem w Indiach. Warto dodać, że przeprowadzono badania, podczas których sprawdzono zależność pomiędzy ekspozycją na smog a śmiertelnością na nowego koronawirusa COVID-19. Przeczytasz o tym w naszym artykule Covid-19 a smog.

 

Podobnie pesymistyczne wnioski wysnuwa Europejska Agencja Środowiska (EEA), zauważając, że o ile poziom stężenia dwutlenku azotu faktycznie uległ redukcji, tak w przypadku pyłu PM2.5 nie ma powodów do optymizmu, wymieniając jako jedną z możliwych przyczyn jego zdolność do wchodzenia w reakcje z amoniakiem, wykorzystywanym w nawozach rolniczych.

Dlaczego wcale nie jest lepiej?

O ile na większą ilość danych – zwłaszcza z pierwszej połowy 2021 roku – przyjdzie nam jeszcze poczekać, tak już teraz, w dobie stopniowego otwierania się gospodarek – możemy niestety zakładać, że poziom stężenia zanieczyszczeń wróci do poziomu sprzed pandemii lub nawet wzrośnie. Dynamiczny rozwój sektora e-commerce i potrzeba zwiększenia ruchu transportowego towarów, brak zmian w przyzwyczajeniach w kwestii poruszania się po mieście oraz wzrost sektora turystycznego, spowodowany brakiem podróży przez długi okres to jedynie kilka spośród czynników, wymienianych przez specjalistów.

 

W warunkach (szczególnie) naszego kraju niezwykle istotny problem, przyczyniający się do rokrocznych rekordów emisji pyłów, stanowić będzie wciąż tzw. niska emisja, czyli korzystanie z pieców na węgiel i inne paliwa nieekologiczne. Wprawdzie o ile ilość programów państwowych i samorządowych, wspierających wymianę źródeł ciepła wciąż rośnie, tak z uwagi na utratę lub ograniczenie źródła dochodu wiele osób z pewnością odłoży modernizację swojego systemu grzewczego na późniejsze lata.

 

Niewątpliwie duże znaczenie dla środowiska i jakości powietrza odgrywa ilość niebiodegradowalnych odpadów oraz ich przetwórstwo i spalanie. Obowiązek noszenia masek w większości krajów świata przełożył się na 30% wzrost ilości wyprodukowanych śmieci w stosunku do 2019 roku. Skala ich produkcji zaczęła wręcz dorównywać wytwarzaniu plastikowych butelek, których powstaje ok. 43 mld sztuk miesięcznie. Szacunki organizacji Oceans Asia pokazują, że do oceanów w 2020 roku trafiło 1,5 miliarda masek, na których rozłożenie natura może potrzebować nawet 450 lat.

 

Konieczność zamawiania jedzenia na wynos przyniosła ze sobą wzrost produkcji plastiku. Dla przykładu, podczas ośmiotygodniowego pełnego lockdownu w Singapurze mieszkańcy wytworzyli ich niemal 1,5 tony. Według badania ankietowego przeprowadzonego przez platformę briefly.pl około 60% lokali gastronomicznych w naszym kraju zaoferowało klientom możliwość dowozu lub wydawania posiłków na wynos. Oznacza to, że ilość zużytych plastikowych toreb, sztućców, opakowań i folii aluminiowych, wykorzystywanych w gastronomii znacznie wzrosła, co przy fakcie, że zaledwie 52% Polaków (według badania agencji Symetria) segreguje odpady, zdecydowanie nie napawa optymizmem.

 

Warto podkreślić, że nie wszystkie branże w równym stopniu wyhamowały, niektóre wręcz przeciwnie, przeżywały swój boom. Przykładem mogą być kryptowaluty “wydobywane” w technologii blockchain, wymagające ogromnych nakładów energii elektrycznej. Niemal 80% ich wydobycia odbywa się w Chinach, a to za sprawą niskich kosztów energii elektrycznej w tym kraju. Tak duże zużycie energii elektrycznej pochodzącej z paliw kopalnych niesie za sobą fatalne skutki dla środowiska naturalnego związane z emisją ogromnych ilości dwutlenku węgla.

Prognozy na przyszłość? Raczej bez dużych zmian 

Na podstawie powyższych danych trudno więc zachowywać optymizm w kwestii poprawy stanu powietrza i środowiska w gospodarce postcovidowej. Gospodarce, która na nasze szczęście zdaje się wracać do życia, zwalczając problem pandemicznego bezrobocia i dużych napięć na rynkach surowców, jednak niezmiennej pod względem emisji zanieczyszczeń. Problem smogu, zanieczyszczeń drogowych oraz ton plastiku będzie podążał za nami jeszcze przez wiele lat, przyczyniając się do pogorszenia jakości życia miliardów ludzi na całej planecie.

 

Światełko w tunelu przynoszą publikacje, jednoznacznie wskazujące na możliwość poprawy stanu powietrza poprzez redukcję ruchu ulicznego. Koncerny paliwowe i motoryzacyjne, przez całe dekady karmiące nas propagandą, według której transport wywołuje mniejszy wpływ na środowisko, niż wskazują oficjalne statystyki, w oczywisty sposób przegrywają z twardymi danymi badawczymi. Danymi, które jednoznacznie wskazały jednego z głównych winowajców problemu i które zwiększają chęć konsumentów na korzystanie z transportu publicznego lub przejścia na samochody elektryczne.

 

O ile pyły zawieszone PM2.5 i PM10 wciąż pozostają groźne, tak stale rozwijane programy wymiany nieekologicznych pieców będą stopniowo redukowały ich stężenie w powietrzu. W przyszłości rosnące ceny paliw kopalnych, mogą zmusić wielu producentów do szybszego zwrócenia się w kierunku energii odnawialnej. Rosnąca liczba systemowych rozwiązań, takich jak ulgi termomodernizacyjne, programy wspierające inwestycje w odnawialne źródła energii oraz inicjatywy promujące zieloną gospodarkę sprawiają, że zarówno firmy jak i osoby prywatne coraz częściej wybierają rozwiązania bezpieczne dla środowiska. Od tempa tych zmian będzie zależeć zdrowie i życie milionów ludzi, skazanych na przedwczesną śmierć w wyniku oddychania skażonym powietrzem. 

 

 

Zobacz również:

Profilaktyka i zwalczanie koronawirusów - badania

Czy istnieją metody, aby uchronić się przez zakażeniem koronawirusem? Dobrze znana technologia jonizacji powietrza Sharp doskonale radzi sobie z dezaktywacją alergenów i wirusów. Czy technologia Plasmacluster radzi sobie także z...

Praca zdalna w sezonie grypowym

W tym roku dla wielu z nas zupełnie zmienił się dotychczasowy system pracy. Od kilku miesięcy wykonujemy swoje obowiązki z domu, pracując w pełni lub częściowo zdalnie. Także wielkie międzynarodowe korporacje przekonały...

Koronawirus w zamkniętych pomieszczeniach - jak się przed nim chronić?

Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 trwa od ponad roku. Każdy miesiąc przynosi kolejne obserwacje i wnioski poparte nimi, co sprawia, że coraz sprawniej poruszamy się po naszej “nowej rzeczywistości”. W ostatnim czasie naukowcom...

Bądź na bieżąco

Bądź na bieżąco z nowościami, promocjami i ofertami specjalnymi w naszym sklepie.